O angielskim wychowywaniu dzieci słów kilka

autor Klaudia
niemowlę klaudia bloguje

Sobota, 16 listopad 2013 rok, godz. 5.55 rano. Usłyszeliśmy płacz dziecka oraz radosny okrzyk położnej: „It’s a boy!”. Po chwili małe zawiniątko zostało położone obok mnie, a spod za dużej czapeczki patrzyła na mnie para ciemnobrązowych oczu. Adaś urodził się w wyniku cesarskiego cięcia, w Heartlands Hospital w Birmingham. Ale nie o szpitalach ani o porodach będzie mowa. Mowa będzie o tym, jak fakt, iż mieszkamy w Anglii wpłynął na moje podejście do dzieci, a w rezultacie również do ich wychowywania.

Gdyby los nie rzucił mnie do Anglii i gdybym urodziła dziecko w Polsce, z pewnością byłabym inną mamą niż jestem obecnie. Możliwość bezpośredniego obcowania z angielską kulturą, spotykanie się z angielskojęzycznymi mamami, uczęszczanie na zajęcia dla maluszków w Children’s Centre, a także zwykłe obserwowanie dzieci i ich rodziców na placach zabaw – to wszystko dało mi pewien wgląd w zupełnie inny sposób traktowania najmłodszych.

No więc, co takiego brytyjscy rodzice, opiekunowie, przedszkolanki i inne osoby pracujące z dziećmi robią inaczej?

Otóż, pierwsza rzecz jaką zauważyłam to sposób odnoszenia się do noworodków oraz niemowląt. Gdy Adaś przyszedł na świat, zapytano mnie, czy wybraliśmy mu już imię. Od tego momentu wszystkie położne zaczęły zwracać się do niego po imieniu, a ponadto rozmawiały bezpośrednio z nim, pytając go, jak się czuje, czy dobrze spał lub czy jest głodny. Wyglądało to mniej więcej tak:

– Hello gorgeous! You’re all right? Oh, yes, you are! Yes, you are! You seem so happy today! Did you have a good night’s sleep? Yes, you did! I know you did! Come on! Let me feed you… Well done, Adam! You did really well. You can go to mummy now…

Troszkę mnie taka rozmowa z nowonarodzonym dzieckiem dziwiła, troszkę śmieszyła. Myślałam sobie: on przecież nie rozumie, nie jest w stanie odpowiedzieć, to mnie położne powinny zapytać, jak się Adaś ma i czy wszystko w porządku. One jednak za każdym razem zwracały się do Adasia. Dopiero po tym jak wesoła pogawędka z maleństwem dobiegła końca, ich uwaga skupiała się na mnie – udzielały mi wskazówek lub odpowiadały na moje pytania.

Zaobserwowałam również, że w Anglii raczej nie mówi się do niemowląt używając słów typu: gugu gaga ani też nie zmiękcza się celowo swojej mowy, by brzmiała bardziej dziecinnie. Owszem, położne zajmujące się Adasiem, mówiły do niego łagodnym i słodkim tonem głosu, ale poza tym rozmawiały z nim normalnie – właściwie prawie tak samo jak z osobą dorosłą.

Na podstawie tych obserwacji doszłam do wniosku, że dzieci w Anglii od samego początku, tzn. od narodzin, traktowane są z dużą godnością. Mimo, iż ich mózgi nie są w pełni rozwinięte, tak jak u osób dorosłych, to jednak zakłada się, że są istotami rozumnymi. Myślę, że jest to niezwykle ważne założenie, które całkowicie zmienia podejście do dzieci i ich wychowywania.

Angielscy rodzice często rozmawiają ze swoimi brzdącami. Zadają im pytania i na podstawie reakcji maluszka odpowiadają za nie. Opisują także to, co dziecko w danym momencie chce zrobić lub co czuje:

– Oh, you want to get on the swing! Let me help you, sweetheart. That’s it! Oh, you seem to absolutely love it, don’t you? Yes, you do!

Uważam, że rozmawiając w ten sposób z dzieckiem okazujemy mu szacunek, ponieważ zwracamy uwagę na jego potrzeby oraz na to co poprzez swoje zachowanie chce nam powiedzieć. Jednocześnie uczymy go, że komunikowanie się z innymi polega na wymianie informacji, czyli nie tylko na mówieniu lecz także na słuchaniu. Co więcej, myślę, że dzięki tego typu rozmowom dziecko szybciej zaczyna rozumieć znaczenie słów, szybciej zaczyna mówić, szybciej łączy wyrazy i tworzy zdania. Sama byłam świadkiem kilku sytuacji, kiedy to bardzo malutkie dziecko prowadziło całkiem dorosłą dyskusję ze swoim rodzicem. Byłam zdumiona, ponieważ nigdy w życiu nie spodziewałabym się, że jest to w ogóle możliwe. Oczywiście każdy maluszek rozwija się w swoim własnym tempie, więc absolutnie nie chcę tutaj generalizować. Jestem jednak przekonana, że taka postawa w stosunku do najmłodszych może przynieść wiele korzyści.

Jeśli chcecie dowiedzieć się, co jeszcze zaskoczyło mnie w angielskim podejściu do dzieci, zapraszam do przeczytania kolejnego artykułu.

Dziękuję za uwagę i do usłyszenia.

Polub mnie na Facebooku: Klaudia Bloguje

Przeczytaj również:

Recenzja książki “Jak mówić, żeby maluchy nas słuchały”

Recenzja książki “Spokojni rodzice, szczęśliwe dzieci. Bliskość zamiast krzyku”

Historia pewnej kuleczki oraz kurzego jajeczka – o tym dlaczego niektóre dzieci ciągną wszędzie ze sobą tetrową pieluszkę lub pluszowego misia 🙂

Jak radzić sobie z napadami złości u dziecka?

Fałszywe przekonania na temat dzieci

Jak mądrze kochać dziecko?

Rodzice kontra bezdzietni

Zobacz również

Zostaw komentarz

Witryna jest chroniona przez reCAPTCHA i Google Politykę Prywatności oraz obowiązują Warunki Korzystania z Usługi.