Sposoby na wyjątkowo uparte dziecko

autor Klaudia
uparte dziecko

Dziecko, które ciągle mówi „nie”. Dziecko, które za wszelką cenę chce postawić na swoim. Dziecko, które wpada w furię, gdy mu czegoś odmawiamy…

Znacie to? Ja tak, ponieważ sama mam takie dziecko. Sytuacja nie jest łatwa. Mam jednak dla Was bardzo dobrą wiadomość. Są sposoby na to, by poradzić sobie z małym uparciuszkiem.

Uparte dziecko – czyli jakie?

Zacznijmy od początku, czyli od tego z czym kojarzy nam się słowo „uparty”. W języku polskim skojarzenie jest raczej negatywne. Osoba uparta to osoba nieustępliwa, z którą trudno o jakikolwiek kompromis. Mówi się też „uparty jak osioł”. Ze względu na te negatywne skojarzenia, myślę, że większość rodziców postrzega tę cechę w swoich dzieciach jako niepożądaną, z którą trzeba coś zrobić. Oczywiście opiekowanie się upartym dzieckiem jest trudne i to jest fakt (wiem o tym bardzo dobrze!). Ale co tak naprawdę kryje się pod dziecięcą upartością i czy rzeczywiście jest to negatywna cecha?

Dziecko o silnej potrzebie autonomii

Jesper Juul w jednej ze swoich książek wspomniał o pewnej grupie dzieci, które określił dziećmi dążącymi do autonomii. Wszystkie dzieci mają potrzebę bliskości, bezpieczeństwa i aprobaty ze strony rodziców. Dlatego też większość dzieci zazwyczaj jest w stanie zaakceptować reguły i zakazy narzucone im przez rodziców (mniej lub bardziej chętnie). W przypadku dzieci, które potocznie nazywamy upartymi, potrzeba autonomii jest tak silna, że nie zrezygnują one z niej na rzecz ciepła i poczucia bezpieczeństwa. Będą walczyć o swoje.

Dzieci szukające autonomii mają taką samą potrzebę ciepła i bliskości jak inne, ale zależy im na tym, żeby samemu decydować, kiedy i jak wyglądają ich kontakty z rodzicami.

Jesper Juul „Nie” z miłości

Tak naprawdę nie powinniśmy postrzegać tych dzieci jako upartych, trudnych czy nieznośnych. Potrzeba autonomii i decydowania o sobie jest integralną częścią ich charakteru. W rzeczy samej, najgorsze, co moglibyśmy zrobić takim dzieciom, to dawać im do zrozumienia, że zachowują się źle lub próbować je złamać. One po prostu takie się urodziły.

Wychowujemy przyszłych liderów

Dzieci o wysokiej potrzebie niezależności lubią decydować o sobie i dobrze wiedzą, czego chcą. Są odważne i cechuje je silna wola. Jest całkiem prawdopodobne, że w przyszłości będą one pełnić ważne funkcje w społeczeństwie. Naszym zadaniem jako rodziców jest wychować je jak najlepiej, by wyrosły na dobrych i uczciwych ludzi. I by kierowały się pozytywnymi wartościami, gdy będą kiedyś zarządzać innymi.

Dzieci o silnej woli często wyrastają na zdeterminowanych dorosłych, którzy świetnie sprawdzają się w roli przywódców i liderów. Przyjęcie łagodnej postawy rodzicielskiej wobec nich jest nie tylko możliwe, jest wręcz obowiązkowe, gdyż zasianie pokoju w ich sercach teraz gdy są malutkie, zaowocuje pokojem na świecie, gdy będą duże.

L.R.Knost

Czy teraz inaczej patrzycie na swoje tak zwane uparte dziecko? Tak?

Świetnie! Ale… no właśnie, to przecież tylko teoria. A w teorii wszystko wygląda pięknie. Jak to się ma do praktyki, do naszych codziennych rodzicielskich trudów? Spokojnie, w tytule niniejszego artykułu obiecałam Wam sposoby, więc podam Wam sposoby. A konkretnie trzy.

Jak postępować z małym uparciuszkiem

Wiemy już, że „uparte” dziecko to dziecko o wyjątkowo silnej potrzebie autonomii. Takie już jest. Silna wola to część jego osobowości. Nie należy takiego dziecka łamać ani próbować go zmieniać. Natomiast, bardzo ważna jest odpowiednia postawa rodziców.

Większość dzieci pozwala się karmić i obsługiwać, ale dzieciom dążącym do autonomii trzeba postawić bufet, w którym same będą mogły się obsłużyć. Niezwykle poważnie traktują swoje granice i tylko wtedy mówią TAK, gdy mają absolutną swobodę wyboru.

Jesper Juul „Nie” z miłości

Jak najwięcej swobody i możliwości wyboru

To pierwszy sposób, który działa cuda. Nam rodzicom wydaje się, że małe dzieci nie potrafią o niczym decydować. W rzeczywistości jednak, nawet malutkie dzieci chcą mieć wpływ na rzeczy, które ich dotyczą i mogą dokonywać wyborów. Oczywiście dopasowanych do ich wieku, umiejętności i w granicach zdrowego rozsądku, czego przez cały czas pilnuje rodzic.

Dzieciom o silnej potrzebie autonomii należy zapewnić jak najwięcej możliwości wyboru. Takie dzieci mogą decydować o tym, w co się ubiorą, ile i co chcą zjeść, jaką szczoteczką chcą myć zęby (np. czerwoną czy zieloną), itp. Właśnie w tym tkwi cały sekret. Im bardziej potrzeba autonomii zostanie zaspokojona, im bardziej pod tym względem dziecko będzie nasycone, tym łatwiej będzie mu zaakceptować odmowę lub zakaz ze strony rodzica, kiedy będzie taka konieczność.

Pamiętajmy, że sposób ten nie zadziała, jeśli wybór będzie pozorny. Wybór musi być prawdziwy, tzn. rodzic jest w stanie zaakceptować każdą decyzję dziecka i nie narzuca mu swojej woli.

Mój syn Adaś codziennie rano wybierał sobie strój do przedszkola. W dwóch dolnych szufladach komody, które sam mógł sobie odsuwać, znajdowały się jego koszulki, spodenki i bielizna. Większość kombinacji tych części garderoby do siebie pasowała, więc było mi całkowicie obojętne, w co się ubierze. Czasami dobierał sobie kolorowe ubrania i wyglądał pstrokato, czasami też zakładał skarpetki nie do pary. W Anglii jednak nikt na takie szczegóły nie zwracał uwagi. W każdym razie, Adaś w kwestii doboru stroju miał praktycznie pełną swobodę i ja jego wybory akceptowałam.

Problem pojawiał się wtedy, gdy Adaś chciał wyjść bez kurtki lub w sandałach w deszczowy dzień. Co w takich sytuacjach robiłam?

Uczenie się na błędach

Jak wiadomo, dzieci o silnej potrzebie niezależności trudno do czegokolwiek przekonać. Jak się uprą, to walczą do upadłego. Jest na to prosty sposób. Wystarczy pozwolić im doświadczyć naturalnych konsekwencji ich wyborów. Jak w punkcie powyżej, również i w tym przypadku należy zachować zdrowy rozsądek.

Gdy Adaś chciał wyjść na dwór w sandałach, kiedy padał deszcz i żadne argumenty do niego nie trafiały, pozwalałam mu na to. Uprzedzałam go wcześniej, że zmokną mu stópki. Wiedziałam, że nie wybieramy się daleko i zaraz wrócimy. Po powrocie do domu Adaś sam zauważał, że ma mokre skarpetki. Ściągaliśmy skarpetki i odkładaliśmy sandały do wyschnięcia. Odbywało się to bez nerwów, bez złości i bez „a nie mówiłam!?”.

Kolejnym razem, gdy Adaś upierał się przy sandałach w deszczową pogodę, przypominałam mu o tym, że zmokną mu stopy. Pytałam go: Adaś, co wybierasz: sandałki czy gumiaczki? Ty decydujesz! Dawałam Adasiowi wolny wybór – gdyby wybrał sandały, zgodziłabym się. Adaś wybrał gumiaki.

Uczenie się poprzez doświadczanie i samodzielne wyciąganie wniosków to według mnie najlepsza i najefektywniejsza forma nauki. Tam, gdzie się tylko da i oczywiście w bezpiecznych warunkach warto dawać dzieciom taką możliwość.

Negocjacje

Trzecim i ostatnim sposobem na poprawienie relacji z dzieckiem o silnej woli są negocjacje. Dają one dziecku poczucie, że ma wpływ na wspólne decyzje, co, jakby nie było, zaspokaja w jakimś stopniu jego potrzebę autonomii. I o to właśnie nam chodzi.

Ja najczęściej negocjowałam z moim synem przed wyjściem do sklepu. Razem ustalaliśmy, ile rzeczy mu kupię. Jedną większą lub dwie mniejsze. To niesamowite jak negocjowanie uczy dziecko samodzielnego myślenia. Negocjując z Adasiem byłam pełna podziwu dla jego pomysłowości oraz ogromnej determinacji, z jaką ten mały człowiek walczył o swoje.

Granice

Na koniec chciałabym wspomnieć o pewnej bardzo ważnej kwestii – a mianowicie o granicach. Dzieciom dążącym do autonomii dobrze jest zapewnić jak najwięcej swobody i wolnego wyboru, ale też trzeba im mówić „nie”. Niestety, takim dzieciom bardzo trudno jest zaakceptować odmowę lub zakaz. Mogą zareagować wściekłością, intensywnym płaczem lub niekończącym się marudzeniem. Te momenty niestety trzeba przetrwać. Ewentualnie, można im wtedy zaproponować jakieś inne opcje do wyboru, by w ten sposób złagodzić ich złość.

Dzieci o silnej woli, podobnie jak inne dzieci, muszą nauczyć się radzić sobie z frustracją wynikającą z faktu, że nie zawsze możemy robić, to co chcemy. Przy pełnej zrozumienia postawie rodziców w końcu się tego nauczą, chociaż może im to zająć dużo czasu. Jestem przekonana, że omówione przeze mnie sposoby, pomogą rodzicom i „upartym” dzieciom przejść przez ten proces łagodniej.

Mi i Adasiowi pomogły 🙂

Dużo czasu poświęciłam na stworzenie tego artykułu. Jeśli chciałbyś docenić moją pracę, serdecznie zapraszam Cię do polubienia mnie na Facebooku. Będzie mi niezmiernie miło 🙂

Facebook Klaudia Bloguje

Może Cię zainteresuje:

Jak radzić sobie z napadami złości u dziecka?

O hartowaniu dzieci w Anglii

Polska Mama kontra British Mum

Jak mówić, żeby maluchy nas słuchały

Zobacz również

4 komentarze

Kobieca Strona Dietetyki 19 sierpnia 2020 - 16:49

Bardzo ciekawy i przydatny artykuł 🙂

Skomentuj
Klaudia 20 sierpnia 2020 - 10:15

Dziękuję 🙂

Skomentuj
Paulina 12 września 2020 - 12:00

Właśnie szukam informacji dotyczących zachowania mojej córki. I wreszcie trafiłam, najpierw na książkę NIE z miłości i teraz przekopuję internet. Dziękuję, że podzieliłaś się swoimi spostrzeżeniami. Szukam podpowiedzi w sprawie dla mnie wyjątkowo trudnej. Córka 3,5 roku odmawia chodzenia do przedszkola (chyba wyjątkowo próbują okiełznać jej temperament dziecka dążącego do autonomii), oczywiście ubiera się tylko w sukienki i sandały, nie akceptuje żadnych kurtek, bluz i spodni. A czesanie włosów to ciagłe negocjacje (w przedszkolu chcą, aby włosy były związane). Rozważam zupełnie poważnie rezygnacje z przedszkola, bo codzienna poranna walka o wyjście i ubranie się, doprowadza mnie do rozpaczy. W przedszkolu powiedziano mi, że widocznie popełniłam jakiś błąd wychowawczy i teraz muszę być bardziej stanowcza. Nie zgadzam się z tym, ale czy słusznie?… mam nadzieję, że ktoś ma podobnie i coś doradzi. Nie chcę zaburzać jej autonomii, ale nie chcę aby stała się małym tyranem (w wielu obszarach akceptuje wyraźne NIE). Może ktoś coś doradzi? Szukam gdzie mogę 🙂

Skomentuj
Klaudia 24 września 2020 - 11:24

Hej! Dziękuję za komentarz. Spróbuj zastosować rady, które opisałam w artykule. Jeśli córka chce wyjść w sukience, nawet jak jest zimno, niech idzie. Weź ze sobą jej kurtkę i jak powie, że jest jej zimno, to daj jej kurtkę. Ja zawsze wychodziłam na krótko, więc nie ryzykowałam, że syn się przeziębi. Jak trochę zmarzł, to potem sam ubierał kurtkę. Oczywiście do wszystkiego należy podchodzić z rozsądkiem 🙂
Jeśli chodzi o czesanie, dobrze byłoby znaleźć jakiś kompromis z nią lub wymyśleć jakąś formę zabawy. Ewentualnie dać wybór, np.: czy chcesz jeden kucyk, dwa kucyki, a może warkoczyk?
Mój syn chodził do przedszkola w Anglii i tutaj dają dzieciom bardzo dużo swobody. Zatem, nie mieliśmy żadnych problemów w przedszkolu. Zazwyczaj był chwalony, od czasu do czasu zdarzało się, że panie mówiły, że jest uparty.
W przypadku dzieci dążących do autonomii, trzeba dać im jak najwięcej możliwości wyboru. Myślę, że panie w przedszkolu tego nie rozumieją i po prostu chcą, by dziecko się podporządkowało. To trudna sytuacja i musisz sobie wszystko dobrze przemyśleć. Może rozmowa z przedszkolankami coś da?
Oczywiście takim dzieciom też należy mówić NIE, ale z Twojego komentarza wynika, że to robisz.
Wypracowanie sobie odpowiedniego podejścia do takiego dziecka wymaga czasu i nie jest łatwe, ale jest możliwe. Trzeba oczywiście wziąć pod uwagę ich nietypową naturę i znaleźć jakiś kompromis. Mam nadzięję, że Ci się to uda 🙂

Skomentuj

Zostaw komentarz

Witryna jest chroniona przez reCAPTCHA i Google Politykę Prywatności oraz obowiązują Warunki Korzystania z Usługi.